czwartek, 27 marca 2014

Stare baby&komunikacja miejska, czyli modły, modlitwy i modlitewki

W przeddzień Dnia Teatru, czyli wczoraj, jechałam, oczywiście, do Teatru. Tradycyjnie wsiadłam w swój ulubiony autobus linii 167 z muzyką na uszach i grzecznie stoję, bo tylko młodociani ignoranci sadzają swoje cenne tyłeczki zajmując starym babom miejsce. Moje prawe i lewe oko już wchodząc do autobusu zauważyło dwie starsze panie, niemalże przykute do rurek i starszego Pana na wózku, ale nie zwracałam na nich uwagi... wszystko zmieniło się, gdy mój telefon postanowił się rozładować i tym sposobem odłączyć mnie od muzyki. Zdejmuję słuchawki i słyszę:

ŚWIĘTA MARYJO, MATKO BOŻA, MÓDL SIĘ ZA NAMI GRZESZNYMI
TERAZ I W GODZINĘ ŚMIERCI NASZEJ. AAAAMEEEEEEEN

Dżizas, co się dzieje? Czy mamy 10 kolejnego miesiaca, że wybierają się w poszukiwanie Krzyża pod Pałac Prezydencki? A może gdzieś jest kościół?
167 na trasie ode mnie do Och-Teatru nie mija żadnego kościoła... więc o co chodzi?
Nagle jedna z Pań wyjmuje różaniec, druga zaczyna modły odbijając się od szyby do rurki, Pan na wózku kurczowo się trzyma i wykrzykuje kolejne słowa modlitwy. 

ŚWIĘTA MARYJO, MATKO BOŻA, MÓDL SIĘ ZA NAMI GRZESZNYMI
TERAZ I W GODZINĘ ŚMIERCI NASZEJ. AAAAMEEEEEEEN

Może to egzorcyści i chcą wypędzić ze mnie szatana? Tak szybko by się na mnie poznali? :)

ŚWIĘTA MARYJO, MATKO BOŻA, MÓDL SIĘ ZA NAMI GRZESZNYMI
TERAZ I W GODZINĘ ŚMIERCI NASZEJ. AAAAMEEEEEEEN

Chyba się zacięły... 
Baba, z twarzą seryjnej morderczyni, siedząca przy szybie zaczęła coraz mocniej się telepać, druga baba w stylowym bobrze na głowie kurczowo trzymała biało-czerwony różaniec, a w mojej głowie pojawiały się coraz czarniejsze myśli. Na wysokości przystanku GUS nie wytrzymałam i zaczełam nagrywać ten "proceder" na zapasowy, zepsuty telefon, bo nikt by mi nie uwierzył.

ŚWIĘTA MARYJO, MATKO BOŻA, MÓDL SIĘ ZA NAMI GRZESZNYMI
TERAZ I W GODZINĘ ŚMIERCI NASZEJ. AAAAMEEEEEEEN

Jeszcze 3 przystanki. Dam radę.
Starałam się wyłączyć, bo jak na początku mnie to śmieszyło, tak teraz już byłam podirytowana. Można śmiać się ze staruszek wbiegających do komunikacji miejskiej żeby zająć jak najszybciej miejsce, z ludzi żegnających się gdy mijają kościół, z dziuniek gadających o tipsach lub z dresa, który zapomniał słuchawek i bawi się w DJ ZTM - ale to już było dużo.

ŚWIĘTA MARYJO, MATKO BOŻA, MÓDL SIĘ ZA NAMI GRZESZNYMI
TERAZ I W GODZINĘ ŚMIERCI NASZEJ. AAAAMEEEEEEEN

Przystanek Pomnik Lotnika. Jeszcze tylko jeden... uffff.  
2 stare Baby w spazmach loop-owały te same słowa od 15 minut, Pan dzielnie im towarzyszył, a ja zaczęłam zastanawiać się nad tym, że podobno Bóg jest tylko w swoim domu, czyli w kościele/ katedrze czy w tzw wyciskarce do cytryn na Wilnowie. To po co modlą się w miejscu publicznym, gdzie komuś to może przeszkadzać... to gorsze niż ONA TAŃCZY DLA MNIE puszczane ze starej Nokii.
W końcu wysiadłam, wbiegłam do teatru, podładowałam telefon i zadzwoniłam do mojej Babci, dziękując jej za to, że jest NORMALNA!


AMEN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz